blog
Zaangażowanie społeczne biznesu oczami Jurka Owsiaka
Katarzyna Hryćko-Górnicka, Advalue: WOŚP działa od 27 lat, jest jednym z pierwszych polskich NGOsów. I co Finał, to nowy rekord. Ponad 186 milionów złotych zebranych w tym roku na pomoc chorym dzieciom to kolejny sukces waszej Fundacji. Gratulujemy! Ufa Wam aż 87% Polaków, to niesamowity wynik. Jak to robicie, że tak wielu Polaków angażuje się w działania WOŚP?
Jerzy Owsiak, WOŚP: Działamy w sposób bardzo czytelny, zrozumiały dla wszystkich, ale także wesoły, a nasza pomoc jest namacalna. Kilka miesięcy temu jeden z dziennikarzy zadał pytanie Ministerstwu Zdrowia, ile środków w 2019 roku przeznaczyło na zakup sprzętu. Szybko okazało się, że co piąte urządzenie działające w szpitalach pochodzi od Fundacji WOŚP. Zawsze staramy się odpowiadać na bieżące potrzeby. Temat, któremu poświęcamy Finał, powstaje zawsze na jesieni, żeby był jak najbardziej aktualny. Jesteśmy też wyznawcami teorii, że jak już coś robić, to małymi krokami, ale dla wszystkich. To znaczy rozwiązywać problemy całościowo - jeśli badamy dzieci – to wszystkie, w całej Polsce. I wszyscy mogą z nami grać, jeżeli tylko pasuje im sposób, w jaki pomagamy. To powoduje, że ludzie mają do nas tak ogromne zaufanie i ono się utrzymuje.
KHG: Można więc powiedzieć, że jesteście po prostu wiarygodni w tym, co robicie. Ale Waszą siłą są nie tylko zbiórki. WOŚP jest przykładem organizacji, która współpracuje z biznesem. Obecnie partnerami WOŚP są mBank, Play, Allegro i wiele innych marek w różnym stopniu zaangażowania. Czy pamiętasz jak to się zaczęło? Jak trafiły do Was pierwsze brandy?
JO: Pierwszy raz, kiedy graliśmy, ludzie przychodzili na Finał do studia i jedni próbowali po prostu odciąć od tego kupony, a inni wciągali się w całą akcję. Dziś mamy tę współpracę doskonale wypracowaną, ale pierwsze spotkania to był żywioł. Trafiały do nas najróżniejsze firmy, a deweloperzy, którzy najczęściej nas wtedy wspierali, mieli taką filozofię, że jak zarobią ten przysłowiowy pierwszy milion, to się nim podzielą z nami. Dzisiaj dla biznesu bycie prospołecznym jest już normą, jeśli ktoś tego nie robi, to jest to wręcz źle odbierane.
KHG: Jaka Twoim zdaniem powinna być obecnie rola społeczna marek?
JO: To przede wszystkim odpowiedzialność za całą ekipę, czyli ludzi, którzy tę markę tworzą. Realizując swoje cele, proszę pamiętać, że za nimi stoją ludzie, którzy czują i są bardzo twórczy, jeśli są przekonani, że ich praca jest istotna dla firmy. Ale to także odwaga w podejmowaniu decyzji w sytuacjach skrajnych, jaką jest chociażby epidemia koronawirusa. Trzeba zacisnąć pasa i wtedy najbardziej widać jak nawzajem możemy na siebie liczyć – pracodawca i pracownik. Jak daleko możemy rozumieć siebie nawzajem, jak daleko możemy pójść na kompromisy. To bywa bardzo trudne, ale jestem przekonany, że tam, gdzie w firmie na co dzień wszelkiego rodzaju prospołeczne działania były prowadzone, takie problemy łatwiej się rozwiązuje. To także rola marki, która wspomaga walkę z koronawirusem i my to natychmiast odczuliśmy, kiedy bardzo znane i wielkie firmy skierowały się do nas z ofertą pomocy, którą przyjęliśmy i pod nazwą Funduszu Interwencyjnego bardzo dobrze realizujemy. Kupujemy sprzęt i materiały medyczne, tak bardzo dzisiaj potrzebne. Jesteśmy wręcz zaskoczeni ogromem propozycji, jest to chyba najlepsza ocena wystawiona dzisiaj wielu firmom, które taką politykę prospołeczną wprowadziły u siebie wiele lat temu.
KHG: Czy oprócz ocieplenia wizerunku, firmy zyskują na tym, że Wam pomagają?
JO: Tłumaczymy wszystkim, że współpraca z nami nie polega na odcinaniu kuponów. Chcemy, żeby taka współpraca trwała dłuższy czas, żebyśmy sobie mogli wymyślić pewną filozofię naszego działania. Bardzo dbamy o to, żeby nasz wizerunek nie był reklamą produktu i firmy to rozumieją. WOŚP nie mówi, że to jest najlepszy bank, czy to jest najlepszy operator, bo nas wspiera. Nie, to operator mówi – jesteśmy super, bo współpracujemy z najlepszą Fundacją. Mówimy firmom – chwalcie się, że nam pomogliście, to działa. I one to przyjmują.
KHG: Czy Twoim zdaniem każdy brand ma szansę się połączyć z każdą organizacją, żeby wygenerować wspólną wartość i korzyści?
JO: Do nas może się zgłosić każdy brand. Od razu widzimy, czy jest potencjał na współpracę i jak możemy ją kreować. Zgłaszają się do nas również różne firmy, które chcą wspomóc Orkiestrę swoimi działaniami w codziennej pracy, bez żadnej zbiórki. I ja wtedy wymieniam nazwy tych firm, dzięki którym mogliśmy np. zrealizować zakup. A kiedy chodzi o współpracę, która ma się rozwijać latami, wymaga to spotkania i rozmowy.
KHG: Wasz know how jest bezcenny w tym zakresie. Co jest ważne we współpracy organizacji pozarządowej z biznesem? Co robić, żeby uzyskać taki efekt jak Wam się to udało? Czy istnieje kodeks dobrych praktyk tego rodzaju współpracy?
JO: Każdy, kto przychodzi z chęcią współpracy na naszych zasadach, powinien wiedzieć, że marketing u nas, to jest inwestycja. My jesteśmy bardzo kreatywni. Efekty mogą przyjść po pierwszym Finale, w którym firma weźmie udział, ale może to również potrwać dłużej. To jest też inwestycja w pracowników - firma powinna wiedzieć, jak sprzedać to zaangażowanie wewnątrz. Ci, którzy nas wspomagają, zawsze dostają od nas podziękowanie, o wszystkich pamiętamy. Dbamy o to, żeby nasze kolorowe podziękowanie trafiło do kogoś, kto wspomógł nas paroma złotymi, bo był wolontariuszem i do kogoś, kto przekazał duże kwoty na Wielką Orkiestrę i może sobie z dumą zawiesić podziękowanie u siebie w biurze na ścianie, bo jest prezesem firmy, czy dyrektorem do spraw marketingu. Firmy, które robią to dobrze, korzystają. Jedna z dużych firm kurierskich, która się z nami skontaktowała wiele lat temu, ma taką zasadę, że przekazuje donację swoim oddziałom i te oddziały wymyślają, kogo tą donacją mogą wspomóc. To jest donacja na 99 tysięcy dolarów i my otrzymaliśmy ją 3 razy. Ale dając te pieniądze firma mówi, że pracownicy muszą je u nas odpracować. Więc fantastycznie z nami współpracują, pomagając na Festiwalu. Jest cała załoga, to są kierownicy działów z całej Polski. Kiedy np. mamy 3 razy w ciągu roku wielką wysyłkę 1700 paczek do sztabów, spotykamy się w wielkiej hali, ludzie przyjeżdżają całymi rodzinami, z różnych regionów. Jest ogromne pakowanie, a TVN24 to pokazuje. To jest bardzo motywujące, budujące, firma jest zadowolona, bo takie działanie integruje ludzi.
KHG: Jaka sytuacja z długoletniej już współpracy WOŚP z biznesem zapadła Ci szczególnie w pamięć?
JO: Pierwszą osobą, którą pokazaliśmy publicznie był pan, który podczas pierwszego Finału chodził wokół mnie w studio i mówił – ile ja muszę dać, żeby być na wizji? Ja mu odpowiedziałem, że chyba tego nie rozumie i w tym momencie usłyszałem hasło: antena, jesteś! I on stał obok mnie. Więc zaryzykowałem i powiedziałem: proszę bardzo, ma Pan głos i on wypowiedział taką formułkę: „Jestem elektromonterem z Warszawy, podał jakąś ulicę typu Stalowa 4, pierwsze piętro, nareperuję każdą farelkę oraz suszarkę do włosów. Wszyscy elektromonterzy powinni też płacić na Orkiestrę”. W pierwszej chwili zgłupiałem, ale potem stwierdziliśmy, że może to właśnie na tym polega, na takiej szczerości, w jakiej on wyjął w tym studio gotówkę.
KHG: Czy chciałbyś dodać coś jeszcze, tak od siebie, korzystając z okazji, że publikujemy na łamach Media Marketing Polska?
JO: O współpracy z brandami moglibyśmy pisać podręczniki. Pierwsza lekcja jest taka: pamiętajcie państwo, że to nie jest zakup bloku reklamowego. To jest zakup idei i jeżeli wam się ona podoba, to możemy razem działać, bo my też się w to angażujemy, tylko musicie nas słuchać i mieć do nas zaufanie, a efekty przyjdą same.
KHG: Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę WOŚP kolejnych wspaniałych Finałów!
Autorzy fotografii (od góry): Łukasz Widziszowski, Marcin Michoń.